Podzwonne dzwonnikom świętego Wita

                              Joachim B. Dyrszlag, 2019

Czyżby to już była wioska?
Może jeno chat niewiele,
Lecz z pewnością wola Boska,
Że przysiadły przy kościele.

Cóż to za świątynia była?
Dębie belki a nie cedry.
O kościółku wieś marzyła,
Choć gdzieś w świecie już katedry.

W wieżach dzwony kołysano
Ludziom głosząc czas nabożny.
Tutaj skromniej planowano,
Bo lud nie był zbyt zamożny.

Jednak dzwon ktoś odlał w końcu,
Z Ołomuńca biskup zjechał,
Spiż jak złoto błyszczał w słońcu,
W sercach dzwoni już uciecha.

Z dzwonu w wieży zawieszono
Aż do kruchty sznur z konopi.
Pleban duszę miał zmartwioną,
Kogo tu dzwonnikiem zrobić?

Podbiegł szybko wieśniak młody:
Niech Wielebność już nie szuka,
Będę dzwonił bez nagrody,
Przecież to niewielka sztuka.

To był pierwszy parafialny
Dzwonnik od świętego Wita.
Odtąd we wsi był słyszalny
Dzwon, gdy ranek zaczął świtać.

I w południe, o zachodzie,
Przy zdrowaśkach na „Angelus”,
I przy ślubnych par pochodzie,
I gdy ktoś już dożył celu.

Poprzez setki lat historii
Zmienił kościół się i wieża,
Podczas klęsk i w czasach glorii
Dzwonnik dzwonił przy pacierzach.

Kiedyś zaspał chłop o świcie,
Lud się zdziwił niesłychanie
Lecz zmęczony dzwonnik życiem
W wieczne się pogrążył spanie.

Więc szukano następnego.
Kto dokonać ma wyboru?
Syn zastąpił ojca swego,
Uznał to za punkt honoru.

Tak niejeden parafianin:
Czy Izydor, czy Ignacy
(Inni wcale nie mniej znani)
Nie stronili od tej pracy.

A gdy przyszły czasy grozy,
Chłopi opuścili chaty,
Dzwonom ścięto ich powrozy,
Spiż przelano na armaty.

Zawieszono gar żeliwny,
Który wołać miał lud smutny,
Dzwonnik trzaskał dźwiękiem dziwnym,
Co oznajmiał czas okrutny.

W końcu wieś się wzbogaciła,
Więcej dzwonów się jej śniło.
Kwartet tonów zakupiła,
Lecz dzwonnika już nie było.

Niepotrzebny jest nikomu –
Już do śmierci na urlopie.
Dzwonnik usiadł smutny w domu,
Sznury zgniły w jakiejś szopie.

Niech w pamięci więc zostaną
Wiernym ze wsi Pietrowice –
Ręce, które wieczór, rano
Pociągały sznur w dzwonnicy.

Nie dzwonili gdzieś w Paryżu
Jak ich patron Quasimodo,
Ale Pan po ziemskim krzyżu
Niech też będzie im nagrodą.