Rajter za Bohem (jeździec procesji konnej)
Dnia 9 września 2022 roku został pochowany Adi Herud (1940-2022), długoletni aktywny uczestnik procesji konnych. Pierwszy raz pojechał na procesję mając 14 lat. Ostatni raz galopował w 2016 roku mając 76 lat. W latach 1993-2016 jeździł z figurą wskrzeszenia. Pogrzeb był o 9 rano, czyli tak jak to bywało pół wieku temu. Trumnę nieśli, zgodnie ze starym zwyczajem, ludzie z jego „stanu”, czyli rolnicy. Mszę św. pogrzebową odprawił ks. proboszcz Damian Rangosz w asyście ks. Mateusza Zajdla i ks. Piotra Mandali. Ci ostatni, tak samo jak rodzina Herud, są związani z pietrowicką strażą pożarną. Uczestnicy pogrzebu, zwłaszcza mężczyźni, mocno wypełnili kościół. Na ofiarę szli według starego porządku, najpierw mężczyźni, potem kobiety. Organy i orkiestra dęta uświetniły ceremonie pogrzebowe. W kondukcie pogrzebowym na cmentarz, na początku szła duża grupie mężczyzn, później księża, a za nimi jechały wierzchem dwie amazonki na czarnych koniach. Potem sunął karawan zaprzęgnięty w parę czarnych koni, za karawanem najbliższa rodzina i reszta uczestników pogrzebu. Ojcem Adika był Adolf Herud (1907-1945), chałupnik. Ożenił się z Anną Pientka (Szczyrba) urodzoną w 1905r. Tak powstała rodzina i gospodarstwo Łukoszów na Welkej Stranie. Mieli pięciu synów: Józefa (1932-1989), Henryka (1935-2019), Johanna (1939-1943 ), Adolfa (1940-2022) i Maksa ur. w 1943r. Mąż Anny nie wrócił z wojny, została z 4 synami na gospodarce. Na Welkanoc synki uż od soboty kunie pucowali, jak w poniedziałek dosiadali koni w placu, to wylezła i święconą wodą kropiła swoich synów i prawiła im: „synki nie naróbcie mi gańby a przijedździe cali nazod”. A Łukoszki rajtowali fest. W latach 70-tych Adi Herud zaczął wygrywać wyścigi na Tłustomstce dosiadając Fuxa z masztalni Teodora Pollaka, a potem wygrywał jego brat Maks Herud na siwku od Pollaka. Henryk (Heini) jako ostatni z braci przez długi czas wygrywał wyścigi konne. Dawniej, jeźdźcy jechali granicami pól wsi pietrowickiej, aż pod Obłański Dół i tam skręcali na Tłustomostka. Stała tam blisko zakrętu stara gruba czereśnia, akurat jeźdźcy wyskakujący zza zakrętu przy dużej szybkości wpadali prosto na nią, choć rosła w krzipopie. Trzech pietrowickich jeźdźców postanowiło temu zaradzić. Przed Wielkanocą około 1965 roku przyszli tam wieczorem we trójkę z piłą ręczną do drzewa i równo przy ziemi ścieli przeszło półmetrową twardą czereśnię. Do rana byli gotowi. A był to Reinhard Wieder, Ginter Gotzmann i Adi Herud. Kto by tam dziś tak się poświęcał? Był czas, gdy petrowske sedloki odbierali sznicle na banhowie w Pietrowicach. W tym celu należało postawić wóz do kolejki na rampie kolejowej. Tak też zrobił Alfons Marcinek (1915-1993), teść Adika, gospodarz z Widoncza. Postawił wóz w kolejce, wyprzahnył konia z woza i prawił mu „Idź du dom”, i koń poszedł. A tego konia kupił u Ewalda Jokla (1928-2000), który był jego szwagrem. Kole Jokla, kuń se obracił na otworzyne wrata, w kerich stoł Ewald i jakby chcieł mu rzeknuć : „Ida dali, u Alfonsa mum se dobrze”. Alfons Marcinek słynął z tego, że dla swych koni bardzo starannie suszył siano. Zdarzyło się, że Adi Herud też chciał postawić swój wóz do kolejki na banhowie po sznicle. A, że mieszkał na Welkej Stranie i do banhowa mo cały czas „z górki” to wytahnył z woza oje, doł mu szwung w ainfarcie skoczył na wóz, lehnył do nieho i stamtudź kerowoł wozem sznicu i cisnył na fusbremza. Tak jechoł Welku Stranu aż do banhowa, bez kunia i bez oja, a gospodorz leżoł za hnojnicama. Ci co to widzieli, dziwowali se i dluho powiydali o wozie keri jechoł bez kunia i kuczera.
Bruno Stojer